Żołądek w podróży
Podróżować to chyba wielu z nas lubi. Choć przyczyny wyjazdu bywają różne: delegacje, szkolenia, praca etc. Zmiany jakich dokonujemy w związku z przemieszczaniem również wpływają na nasz organizm, ba na układ trawienny.
Co właściwie może wpływ:
- wielogodzinna podróż
- wczesny/późnonocny wyjazd
- zmiana klimatu / strefy czasowej
- ubranie (siedzenie w pociągu w stroju biznes czy dżinsach, może nieco zmienić nasze wymiary w okolicach jamy brzusznej)
- harmonogram dnia po przybyciu do celu (czas na odpoczynek po przyjeździe / bezpośrednie rozpoczęcie: pracy lub zwiedzania)
- dieta podczas podróży lub jej brak (uwzględnienie płynów)
Wszystkie składowe wpływają na zaburzenie codziennego rytmu dnia, jaki stosujemy, kiedy nie podróżujemy. Przyjmując oczywiście,że zwyczajowo wstajemy o stałych porach, odżywiamy się regularnie, przygotowujemy posiłki w domu, sypiamy podobnie każdej nocy.
Podróż w nocy jest dość trudna. Kiedy jesteś pasażerem -nie sypiasz (pilnujesz bagażu) albo przynamniej się starasz. Jeśli jesteś kierowcą - nie sypiasz, chcesz ominąć zakorkowane autostrady (to naprawdę jest możliwe, przeważnie w czasie urlopowym), dodatkowo jesteś odpowiedzialny za innych. Twój organizm jest "na chodzie" także pokarmu i płynów potrzebuje,a już na pewno dostaw glukozy.
Zmieniasz strefę czasową - to dalsza podróż, może sypiasz dobrze, jednak po dotarciu dobrze mieć czas na aklimatyzację zwłaszcza, gdy temperatura i wilgotność powietrza mocną różnią się od tych pozostawionych na ojczystej ziemi. Dbaj o nawodnienie, i zastosuj dietę lekkostrawną, aby nie obciążać dodatkowo układu pokarmowego.
Ubranie a podróż - sytuacja sporna zawsze wtedy, gdy nie jest to wyjazd z wizytą u cioci. Otóż, ubierasz garnitur,koszulę i jedziesz np.:samochodem, zakładasz spódnicę, buty "wizytowe" podróżujesz pociągiem, a wszystkie zobowiązujące stroje, uciskają, przymuszają do niewygodnych pozycji (żeby nic się na Tobie nie pogniotło), czasem się zniszczą w drodze np.: oczko w rajstopach, koszula oblana kawą. I po wielogodzinnej podróży, odczuwasz bóle karku, wzdęcia, sztywność kończyn, gnie Cię w plecach,ciężkie nogi, czujesz wszystko, a jeśli miejsce siedzące było niewygodne, to marzysz aby pośladków w ogóle nie czuć...Odpuściłabym posiłek w postaci kapustki z grochem, albo papryki zagryzanej do kanapki.
Dieta w podróży - będąc zdanym na siebie i środki transportu, nie wliczając samochodu, w czasie podróży ograniczasz się do minimum. Kanapki, tosty, ciastka i herbata/woda zakupiona na dworcu/przystani. Bo zabieranie termosu i lunch-opakowań z jedzeniem, to kolejny kilogram do dźwigania. Jeśli pokusisz się o jedzenie, będąc w przesiadkach, to masz do wyboru:
- posiłek --> dalsza podróż
- posiłek --> nudności, odbijanie
- posiłek --> "kręcenie" jelitach (sytuacja podbramkowa)
- posiłek --> nie czekasz długo na rezultat
Cel podróży. Jeśli jesteś ograniczony czasowo, robisz wszystko w biegu, zapominasz o posiłku, albo nawet pamiętasz, ale nie możesz go zjeść (sytuacje bywają różne), po całym dniu, marzysz tylko o prysznicu i śnie.Większym szczęśliwcom (?) włączy się "ssanie" w żołądku. I teraz: najłatwiej się najeść, co będzie pod ręką a najczęściej są: sucha buła i parówka,ciepła zupka chińska, wersja dla wegetarian: bułka grahamka i serek wiejski,duży jogurt z granolą, orzechy, dużo orzechów.... ale PRZEJEDZONY BĘDZIESZ GORZEJ SPAĆ a przecież przed chwilą właśnie o sen chodziło.
I takim oto sposobem, dochodzę do wniosku,że choć lubię być w podróży, mój układ pokarmowy nie zawsze.
A jak Wasze żołądki w podróży? Jak sobie radzicie w "travelowych" napadach głodu?
* Z przymrużeniem oka, pisałam o podróżach długodystansowych, np.: w celach zarobkowych, najlepiej z oszczędnością czasu i pieniędzy...ale z tym drugim to chyba gorzej.
Na szczęście dobrze znoszę podróże pod względem pokarmowym, ale zawsze staram się brać ze sobą prowiant.
OdpowiedzUsuńTakże zabieram prowiant, ale sytuacja w jakiej znalazłam się w zeszłym tygodniu dała mi w kość. Prowiant na drogę się sprawdził, i go zjadłam,ale potem w pracy (12H) "wyjazdowej" czas pozwolił mi jedynie na to,żeby uzupełniać płyny. :/ I po tym całym dniu, marzyłam o super kolacji. Niestety suchy prowiant mi tego nie zapewnił..na szczęście to były tylko 2 dni wyskoku.
UsuńNa szczęście takie wypady "na wariata" są sporadyczne, więc nie wszystkie podróże są takie straszne. :)
Zawsze jem śniadanie lekkie przed podróżą, bo jak nie zjem to jest mi nie dobrze. Ogólnie kiepsko znoszę podróż bo mam chorobę lokomocyjną, a wszyscy mówili że przejdzie i że tylko dzieci mają. :)
OdpowiedzUsuńMam podobnie, chociaż wyjątek stanowią wyjazdy późne (po 22.00) lub wczesne, w okolicach 3.00-6.00. Tych rannych jest więcej, i nie jestem w stanie nic przełknąć. Dlatego kanapki na drogę zawsze się sprawdzają :) jem w trakcie podróży.
UsuńZ tymi przeżyciami lokomocyjnymi też tak miałam, chociaż muszę przyznać Sylwia,że jednak mi przeszło (chyba). Staram się siadać przodem do kierunku jazdy,nie czytać podczas przemieszczania, i najlepiej jak mam dostęp do okna.
Może i Tobie będzie po tym choć troszkę przyjemniej podróżować :)
świetnie tutaj u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło,zapraszam do dalszej lektury. Pozdrawiam Poznań! :)
UsuńNie cierpię jeść w podróży, bo w każdej chwili może dopaść mnie choroba lokomocyjna, poza tym też mało piję - z kolei dlatego, żeby nie ganiać do toalety (mam wrażenie, że w podróży każdy wypity łyk wody od razu przeze mnie przecieka). Tak więc podróż naprawdę mnie męczy i po jej ukończeniu przez dobę wracam do formy.
OdpowiedzUsuńZ tą wodą trafiłaś w samo sedno! Niby człowiek wie,że pić wodę trzeba, ale świadomość "przeciekania" (:D), braku toalety/albo słabych warunków sanitarnych podczas podróży, ogranicza do minimum spożycie napojów.
Usuń